Październik w Hurghadzie, podobnie jak maj, to mój ulubiony miesiąc jeśli chodzi o pogodę w Egipcie. W ciągu dnia temperatura przekracza 30 stopni, a nocą spada do przyjemnych dwudziestukilku. Słońce wschodzi przed szóstą rano , a zachodzi dopiero po siedemnastej. Można więc w pełni cieszyć się wakacjami w Egipcie czy mieszkaniem tutaj. Jest to też idealny czas na wycieczki do Luksoru i do Kairu, bo i tam nie ma teraz letniego skwaru, choć wciąż jest gorąco i bardzo słonecznie.

Latem przed dziewiątą rano wracałam już z chłopcami z plaży, a teraz możemy spędzać  tam całe dnie. Szkoda tylko, że mi czasu na to brakuje, ale przynajmniej synowie mogą poszaleć. Tak naprawdę właśnie w październiku zaczyna się w Hurghadzie jesień. W kranie płynie już zimna woda i zaczynamy korzystać z boilera. A nocą przyjemny chłodny wiaterek przypomina mi polską wiosnę.

Po trzech miesiącach od wysiania dopiero teraz zaczyna pojawiać się w moim nowym ogródku trawa. Niedługo, mam nadzieję,  będą też i stokrotki. Opadły już żółte daktyle z przydomowej palmy. Spadkowi temperatur towarzyszy niestety powrót komarów. Pomimo codziennych oprysków jest ich mnóstwo. Jednak to nie komary są naszą największą zmorą.

W nowym mieszkaniu mamy od początku problem z wielkimi mrówami. Czasami to prawdziwa egipska plaga. Mąż starał się wykurzyć te małe potworki na różne sposoby, ale wciąż wracają. Fakt faktem pojedyncze sztuki, ale za to bardzo irytujące. Gdy śpię często urządzają sobie po mnie spacery, drażniąc mnie niemiłosiernie, choć to jeszcze nic…

To nic, bo właśnie piję kawę. Piłam właściwie. W jednym z ostatnich łyków wyczułam coś twardego, co postanowiłam przegryźć przed połknięciem. Zupełnie nie wiem po jaką cholerę chciałam zobaczyć, co to takiego było. Myślę, że miałam nadzieję na jakiś większy okruszek z tortu, który kupiliśmy wczorajszej nocy. Ale nie był to tort, ani kitkat, ani nawet kawałek druciaka, jaki kiedyś mojemy mężowi udało się „szczęśliwie” znaleźć w kawałku pieczywa. Właśnie wyciągnęłam z buzi wielką przegryzioną mrówkę. Za kawę już chyba w tym roku podziękuję…

 

 

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Dodaj komentarz