Związek na odległość nie jest prosty. Tęsknota wypełnia często całe dnie. Marzysz by teleportować się do tej drugiej osoby choć na chwilę. By się przytulić. Poczuć ciepło jego ciała. Skraść całusa. A dzielą Was często tysiące kilometrów. Mój mąż wyjechał 2 tygodnie temu z dziećmi do Kairu. Dzieli nas około 5-6h samochodem. Wiem, że te 2 tygodnie brzmi jak zupełnie nic dla osób, które miesiącami nie widzą swojej drugiej połówki. Ale my od dnia poznania byliśmy niemal cały czas na wyciągnięcie ręki.
Najpierw w pokojach obok. A potem już we wspólnym malutkim pokoju akademickim. Na kilku metrach kwadratowych. Prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dzień w dzień. Warunki mieszkaniowe nam się zmieniały przez lata, a rodzina powiększyła, ale wciąż praktycznie non stop jesteśmy razem od prawie dziesięciu już lat.
Podczas oddzielnych wyjazdów jest nam co najmniej dziwnie. Mieszkanie jest nagle takie puste, zimne i wielkie. Nawet jeśli jest takie małe jak moje. Dnie wypełniają nam rozmowy na messengerze. Nawet kładąc się spać robię to często przed kamerką, żeby tylko czuć obecność mojego mężczyzny. Choćby wirtualną. Nie mogę jednak poczuć jego ciepła.
Myślę, że gdyby rzeczywiście ktoś zaprojektował aplikację, która na odległość pozwala poczuć dotyk drugiej osoby, zarobiłby fortunę.
Mąż miał wyjechać na miesiąc albo dwa, żebym mogła się uczyć bez dzieci biegających po domu i podnieść swoje kwalifikacje. A już po tygodniu chciałam do niego jechać. W krótkich i długich rozstaniach jesteśmy chyba najgorsi.
I zawsze zaczyna się u nas tak samo. Mąż wyjeżdża i oboje mamy tysiące planów jak bardzo się „ulepszymy” i zaskoczymy nawzajem, gdy spotkamy się ponownie. Ja od zawsze jak tylko wyjeżdża przechodzę na dietę. Z różnym efektem, ale mąż świadomy moich wyrzeczeń, za każdym razem jak tylko się spotkamy podkreśla, że wyszczuplałam. Nawet jeśli jestem zupełnie taka sama.
Plusem związku na odległość jest właśnie spotkanie po czasie rozłąki. Na które ja się akurat przygotowuję. I z jednej strony najchętniej położyłabym się spać i obudziła za kilka dni, jak trzeba będzie wsiąść do autobusu. A z drugiej mam tak wypełnione dni tym, co trzeba zrobić przed wyjazdem, że godziny przeciekają mi przez palce.
Jeszcze wczoraj myślałam, że po raz kolejny będę musiała przełożyć mój wyjazd, ale jak zawsze moi turyści okazali się wspaniałymi ludźmi i dopasowali sobie dni wycieczek bym mogła spokojnie wyjechać w planowanym terminie. Nie wiem jak to się dzieje, że spośród wszystkich Polek i Polaków, ja wśród turystów zawsze trafiam na osoby do rany przyłóż.
Ale kochani, wysyłajcie pozytywne wibracje, żebym jeszcze w tym tygodniu zrobiła Wam live’a z Kairu 😉 Wsparcia nigdy za wiele 😀
Jak Wy radzicie sobie z tęsknotą podczas rozłąki?
My z Saqibem od początku często musieliśmy żyć na odległość, dłużej lub krócej, teraz odkąd mieszkamy w Afryce udaje nam się tego unikać, nie licząc wyjazdów do rodziny w Polsce albo Pakistanie.
Hej!Rozłaka na kilka dni to nie rozłąka.Piszesz jak mala dziewczynka..Czy ten facet tak Cię uzależnił,ze nie umiesz juz sama funkcjonować kilka dni tylko jestes jak dziecko?Jestes dorosłą kobietą.Rozumiem tesknić za dzieckiem ale za mezczyzna…W jego kulturze to przeciez, gdy zechce moze znalezc kolejna kobiete i bedziesz musiala to zaakceptowac .Nie zycze Ci tego ale on wyrosl w tej kulturze i dla niego to nic zlego.Nie podoba mi sie, gdy tak wychwalasz tych arabow,a gardzisz polakami.Ja znam sporo osob z tamtad ale nie uwazam,ze tamtejsi faceci sa lepsi od polakow.Nie uwazam tez ze tam jest lepiej niz w Polsce lub ze ludzie sa lepsi..poznalam tam kilka osob co chcialy mnie oszukac dla zysku.Uwazam,ze jest to zacofany totalnie kraj bo bylam w wielu miejscach Egiptu.Byc zona araba to nie jest jakies nie wiadomo co,dla mnie to samo jak byc zona polaka.Troche obiektywizmu by sie przydalo w tych Twoich postach i wiecej skromnosci i pokory w stosunku do kraju z ktorego pochodzisz bo jest to mimo wszystko Twoj kraj.Niewazne co odpiszesz ja mam takie zdanie i go nie zmienie,moje pewnie tez Cie nie interesuje:)
Straszne jest to jak wielką przyjemność, niektórym ludziom, sprawia napisanie innej osobie, czegoś niemiłego i obraźliwego. ☹️
Bardzo mi Pani żal…Chyba nie umie Pani kochać i nie wie co to miłość…A to piękne uczucie. Czasem bez tej ukochanej osoby nie tylko żyć ale nawet oddychać jest trudno. I nawet jeśli rozłąka trwa tyko kilka dni to tęsknota wcale nie jest mniejsza.
Moja kuzynka wyjechała do Hurghady rok temu. Rozwiodła się z mężem dla Egipcjanina instruktora wodnych sportów. On jej obiecał wielką miłość. Były dyskoteki, wspólne mieszkanie i dodatkowa praca. Podobno rozwiódł się z żoną która opiekuje się ich dziećmi. Teraz po roku wielkiej miłości okazało się że gość oszukał kuzynkę i wyłudził od niej wszystkie pieniądze jakie miała. Okazało się że jest nadal z żoną która jest w ciąży z mężem. Pani która przestrzega przed mężemi Egipcjanamii ma 1000% racji.
Ludzie są różni. Mój Mohamed opowiada mi czasem jak mu żal słuchać, jak mężczyźni w kawiarni po arabsku rozmawiają o Europejkach, jak to planują je wykorzystać dla wizy i pieniędzy i zostawić. Jest mu wstyd, ale wszystko co może zrobić to samemu być fair. Warunki w krajach arabskich są często złe, brak emerytur, opieki społecznej. Firmy wynoszą siedziby do lepszego dla nich Maroka. Młodzi nie mają perspektyw, rodzice oczekują wsparcia, to młodzi szukają wyjścia jak umieją.
Nie usprawiedliwiam.
Zanim zwiążesz się z facetem, też Polakiem, poproś go o dokumenty, w arabskich jest napisane czy żonaty, o dyplom którym się chwali. Sama też pokaż.
Miesiąc temu Polak naopowiadał koleżance, że ma mieszkanie i stanowisko i nie wiadomo co. Poprosiła więc, żeby pokazał jej umowy. Pomyślałam, że przesadziła. Praca się potwierdziła, ale mieszkanie nie. Kłamał. Po co? Przecież nie musiał. Pomyślałam, że trzeba jak z dzieckiem, ufać i sprawdzać, przynajmniej na początku. Nie ważne co ma, ważne czy jest szczery.
Szczery człowiek się nie obrazi. Zrozumie.
Nie wszystko wyjdzie, a jak się potwierdzi, że to super gość, będzie tym cudowniej.
A ja jestem introwertykiem, więc jak mój egipski mąż wyjeżdża z córką na północ do swojej rodziny ( zwykle na miesiąc ), a ja zostaję sama z kotem i ogrodem, to czuję się jak w raju 🙂 Zawsze najlepiej ładowałam baterie w samotności, więc trudno mi zrozumieć, że ktoś tęskni i jest mu smutno, bo mąż wyjechał. Owszem, za dzieckiem się tęskni, choć to bardziej matczyna troska niż tęsknota, ale w przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie miałam potrzeby ciągłej obecności męża.