W lekkim napięciu wychodziłam z domu. Pewna, że to właściwa decyzja, najlepszy wybór. Świadoma faktu, że obrzezanie w Egipcie to nic nadzwyczajnego, ot niewielkie cięcie. Na lekarza trzeba było chwilę zaczekać. Mój mąż zaoszczędził mi nerwów wysyłając do pobliskiego sklepu, bo „przecież jeszcze jest czas”. Jak wróciłam było już po wszystkim.
Przygotowując się do pierwszego obrzezania naszego syna obejrzeliśmy film z zabiegu. Trzy minuty trzydzieści sekund. Czyszczenie dokładne, naciąganie skóry, obcięcie „żelazkiem” i założenie opatrunku. Bez nadmiernego płaczu, bez histerii, bez krwi, bez bólu. A i tak potrzebowałam chwili by dojść do siebie po tym seansie.
Nie wiem jakbym przeżyła obrzezanie swego syna, gdybym przy tym była. Rzeźnik delikatności za grosz nie miał. Zamiast obiecanego „żelazka” pociągnął małego skalpelem. Ale o tym dowiedziałam się dopiero dwa dni później.
Syn mój płakał podczas drogi do domu. Potem uspokoił się przy matczynej piersi. Gdyby mu w majtki nie zaglądać nikt by nie powiedział, że zaledwie kilka chwil temu, ktoś mu siusiaka skrócił „o głowę”. I tak cieszyło się serce matki, że najwyraźniej dziecię nie nacierpiało się za bardzo, że najgorsze ma już za sobą. Naiwna kobieta.
Zgodnie z zaleceniami lekarza rzeźnika dwa dni po zabiegu podjęliśmy się zmiany opatrunku. Po dziesięciominutowej kąpieli w ciepłej wodzie delikatnie odklejaliśmy plastry i ściągaliśmy bandaże, aż krew nas zalała. Nie w przenośni, dosłownie. Z rany po cięciu zaczęła się sączyć świeża krew, spływać na ręcznik i przyprawiać mnie o zawroty głowy.
Nagle to samo serce matki, które cieszyło się podjęciem właściwej decyzji, zaczęło pękać z bólu. I ze strachu. A co jeśli rzeczywiście źle go obrzezał? Co jeśli nie będzie się to chciało goić, co jeśli będzie boleć długi czas, co jeśli do końca życia będzie miał ślady niewłaściwie wykonanego zabiegu? Przecież dorosłemu Egipcjaninowi ta część ciała cholernie się przydaje O_o
Przestraszeni pojechaliśmy do zaufanego pediatry. Zdjął opatrunek. Zdementował informacje o tym, że powinno się bandażować obrzezane miejsce dwa dni po cięciu, że powinno się moczyć je choć trochę, i że dziecko może bez problemu nosić pampers. Pocieszył, że wszystko będzie dobrze, że wciąż mój młodszy syn może mnie zrobić babcią jak skończy 16 lat, i że swego egipskiego libido nie straci.
Wciąż drugi syn nieobrzezany. Pokazuje na brata „łała” biedactwo. Nie wie, że jeszcze trochę, a i jemu rodzice to samo „łała” zafundują. Ale drugi raz jak mi się rzeźnik trafi zamknę go w ciemnej piwnicy przykutego do rur z tępym nożem w zasięgu ręki. „ I want you to make a choice”. Będzie egipska wersja „Piły”.
Hej, dlaczego się na to zgodziłaś? Nie znam się na tym, ale nie wyobrażam tego sobie. Jak dla mnie to robienie dziecku krzywdy. Pytam z ciekawości, w Egipcie byłam tylko na wakacjach i trafiłam tak na Twój blog.
A co sądzisz na temat obrzezania kobiet? Wg Wikipedii 90% kobiet w Egipcie zostało poddanych takiemu zabiegowi. Czy to też się wykonuje ze względu na higienę jak (z tego co rozumiem) obrzezanie mężczyzn? Czy jeśli miałabyś córkę, chciałabyś aby miała taki zabieg?
Dziewczynki w Egipcie obrzezane są niestety rzeczywiście bardzo często. Choć obecnie jest to niezgodne z prawem. Ja jestem zdecydowanie przeciwna. Nie zgodziłabym się na obrzezanie córki. Obrzezanie dziewczynki nie ma nic wspólnego z higieną. Ma na celu „utemperowanie kobiet” i kontrolowanie ich seksualności. Okropny zabieg.
Cześć, na ten blog trafiłem przez Onet i chciałem poznac trochę Twoje doświadczenia w Egipcie. Interesuje mnie jak przyjmowani są mężowie Egipcjanek? Znasz takie związki? Akceptują rodziny kobiet zagranicznych mężów? Mogą dzieci z takich związków przyjąć religie ojca? Może żona w takim związku przyjąć religię męża, tak jak Ty to zrobiłaś? Dzięki z góry za odpowiedź.
Mariusz