Od zawsze lubię przebywać w grupie. Poznawać nowych ludzi. Spędzać czas w towarzystwie. I tyle ciepła ile spłynęło do mnie w czasie codziennej pracy z ludźmi, z turystami, nie wyobrażałam sobie chyba nawet, że może spłynąć.  Za co jestem Wam ogromnie wdzięczna.

Ale z drugiej strony, co bardzo przykre niestety, takiego fałszu nie doświadczyłam też nigdy. I gdyby nie to, że na własne oczy widziałam co się za moimi plecami działo, na własne uszy słyszałam, nigdy bym w to nie uwierzyła. Uważajcie więc kochani, zwłaszcza na te osoby, które wydają się najserdeczniejsze. Tylko czekają by rzucić Wam pod nogi kłodę i patrzeć ze łzami w oczach jak się na niej wypieprzacie. Bo przecież współczują Wam tak bardzo. Z całego serca. Ale pamiętajcie, że ludzie płaczą zarówno z niezmiernego smutku, jak i z ogromnej radości.

Coś we mnie pękło. Bo jednak zawsze głęboko wierzyłam, że dobro wraca. I tak sobie myślałam, że skoro ja nie krzywdziłabym kogoś ot tak, dla zabawy, to i mnie by ktoś nie skrzywdził. A tu niespodzianka.

Całe szczęście, że ta korona się pojawiła, a ja mogłam zniknąć chociaż z internetu. Bo większość tych osób, dzięki którym straciłam wiarę w ludzkość, bywa na moim blogu regularnie, sprawdzając co nowego i pisząc życzliwe komentarze. Mogłabym je wszystkie wymienić publicznie z imienia i nazwiska. Otagować nawet, żeby post dotarł do ich znajomych. Napisać, co dokładnie zrobiły. To dopiero byłby skandal. Chociaż ten blog nie jest super popularny, i czyta go zaledwie kilka tysięcy osób miesięcznie, to post pełen nienawiści napewno szybko by się rozprzestrzenił.  Musiałyby się więc zmierzyć z konsekwencjami swoich własnych czynów.

Wasze szczęście, drogie dziewczyny, że mnie rozsiewanie nienawiści i niszczenie ludziom życia, nie kręci za bardzo. Może i Wy zanim spróbujecie to zrobić ponownie, zastanowicie się następnym razem dwukrotnie. Bo konsekwencje nie dotknęły by tylko Was, ale i Wasze rodziny. A przecież chyba i Wy macie kogoś, kogo kochacie. I zadbać o najbliższych też byście chciały. A może nie? Może takie osoby są stuprocentowo egoistyczne i egocentryczne, a inni, niezależnie od tego kim są, nie liczą się dla nich wcale?

Jest taka grupa na facebooku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych gdzie wstawiane są głównie posty osób szerzących nienawiść, razem z ich nazwiskami i zdjęciami. Zawsze jak widzę kolejny post to pierwsze co mi przychodzi do głowy, że pewnie ich dzieciom / rodzicom / partnerom / przyjaciołom jest teraz tak bardzo wstyd. Ich również dotkną konsekwencje czynów tej jednej bliskiej im osoby. Ale większość z tych osób przynajmniej podąża za tym, w co wierzy. Wypina klatę i głosi swoje poglądy. Nie tak jak moje „życzliwe” koleżanki, niszczące mi życie po cichutku, byleby nikt nie wiedział. Niespodzianka! Ja wiem.

Rozumiem, że każdy chce po prostu być szczęśliwy. Po trupach dążymy często do własnych celów. Jednemu szczęście daje szerzenie dobra i miłości, a drugiemu rozsiewanie nienawiści. Ale czy naprawdę myślicie, że zniszczenie innej osoby, czy jej życia, przyczyni się do Waszego szczęścia?

Wiem, że w Polsce jest teraz moda na szerzenie nienawiści, i każdy kto jest inny, jest zły. Ludzie innej rasy, religii, orientacji seksualnej. Ale prawda jest taka, że złym człowiekiem jest tylko zły człowiek. Nie ten, który jest inny, ale ten który krzywdzi innych ludzi.

Niby Ameryki nie odkryłam.  32letnia baba z dwójką dzieci musiała przecież wiedzieć, że źli ludzie istnieją. Ale wierzcie mi, lub nie, nie sądziłam, że te osoby mają aż takie jaja, by nie tylko wypierać się tego co robią, ale zachowywać się jakby byli najlepszymi ludźmi pod słońcem. Oferować pomoc, dobre słowo, pocieszać. A mnie szlak już trafia jak widzę te pochlebne, pełne fałszu komentarze.  I mam ochotę pod każdym takim napisać tylko „GO F*** YOURSELF”. Więc zainteresowane już wiedzą co mam im do powiedzenia.

Wiem, że przez ostatnie kilka miesięcy wiele osób pisało do mnie wiadomości i wielu z nich naprawdę należało się, żebym odpisała, czego niestety nagminnie nie robiłam. Niestety zwyczajnie mi się ulało. I nie mogłam już dłużej uśmiechać się gdy traciłam wiarę w ludzkość i miałam serdecznie dosyć. Pomagać innym, gdy sama bardzo chciałabym by ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń, jednocześnie bojąc się, że to wcale nie będzie szczera propozycja pomocy. Ciężkie jest życie, gdy nie wiesz komu możesz zaufać, ale jeszcze cięższe, gdy wiesz, że już nie potrafisz zaufać niemalże nikomu.

Często się słyszy,  że Polki w Hurghadzie, Polki w Egipcie, czy Polacy w innych krajach świata, to takie grupy, które najlepiej omijać szerokim łukiem. Bo Polak Polakowi wilkiem. Czy rzeczywiście tylko wśród Polek i Polaków tak jest? Czy dobrego człowieka w tych czasach, ze świeczką trzeba szukać?

Mam nadzieję, że najgorsze już za mną. I teraz już będzie z górki. Chyba, że macie coś nowego dla mnie w planach. Nabrałam nowych sił, więc walcie śmiało, jeśli jeszcze macie coś w zanadrzu.

 

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Jenna

    No, to faktycznie ktoś mocno przegiął. Nie wiem, o co chodzi, ale jako, że ja nic nigdy przeciw Tobie nie knułam, czuję się upoważniona do komentowania. Nie wiem, co się stało, domyślam się, że sprawy rozegrały się w realu, a nie tylko w internecie. Dobrze, że się dowiedziałaś. Lepiej wiedzieć, jacy fałszywcy są w pobliżu. No, cóż… Będzie już tylko lepiej 🙂

  2. Barbara

    wredoty i podłości jest ci u nas dostatek,,, pozdrawiam, sił i spokoju życzę

  3. Beata

    pozdrawiam serdecznie i nie przejmuj się jakimiś Gośkami Srośkami , fajna jesteś babka , masz dzieci , to ci te bezdzietne mogą tylko zazdraszczać , zawsze głowa do góry , lubię cię czytać , wspominam króciutki kontakt w Hurghadzie , miła , szczera – powodzenia Marto , kobieto w egipcie ;

  4. Miro

    Martuś byłem z Tobą „na delfinach” w 2018. Cudna wycieczka, cudny czas.Oprócz wspaniałych wrażeń z wycieczki utkwiło mi w głowie jeszcze jedno – jak się żegnaliśmy z naszymi kobietami przytulałaś się wylewnie, gdy chciałem wyrazić podziękowanie w postaci nic nie znaczącego „przytulasa” – co akurat u nas jest normalne – spotkałem się z piorunującym wzrokiem Twojego ex męża i Twoim zawstydzeniem. Sorry. Wiadomo co kraj to obyczaj i inna kultura.Reasumując – jesteś wspaniała , walcz, nie poddawaj się, zachowaj swoją godność na którą zasługujesz, jesteś mega pozytywna babeczka 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki. A wieśniakami z netu się nie przejmuj – nie jeden chciałby być na Twoim miejscu.

Dodaj komentarz