Stany Zjednoczone to dla części świata arabskiego zło wcielone. Tym niemniej jednak ja osobiście nienawidzę wrzucania ludzi do jednego wora narodowościowego, rasowego czy nawet religijnego. Każdy człowiek jest inny.
Dlatego też swojego czasu, bez żadnych uprzedzeń, podjęłam współpracę przez internet z Amerykaninem. Generalnie przebiegało wszystko dość sprawnie i byłam zadowolona. Do czasu.
Mam bzika na punkcie odbierania moich telefonów, odpisywania na wiadomości, bycia w kontakcie. Biorąc pod uwagę, że dzieliły nas kontynenty i stefy czasowe mieliśmy wypracowany rytm , którego żadne z nas nie powinno zaburzać. Gdy po weekendzie nadszedł ponownie ten moment, kiedy mieliśmy razem pracować, a Amerykanin nie odpowiadał na moje wiadomości przez dłuższy czas, myślałam że szlag mnie trafi. Jest XXI wiek. Napisanie wiadomośc: „Wypadło mi coś ważnego. Będę o tej i o tej Twojego / mojego czasu” zajmuje dosłownie kilka sekund. Już zaczęłam pomścić, że mężczyźni tacy już są. (Stereotypy dotyczące płci najbardziej łykam).
Aż w końcu Amerykanin napisał: „I’m currently in the bath tub, waiting for a tornado to pass over.”…. (tłum. „Siedzę teraz w wannie, czekam aż minie tornado”)
No i przeszła mi złość na płeć męską …