Nie było mnie jakiś czas, bo jak powszechnie wiadomo najlepszy sposób na zapomnienie o problemach to brak czasu na myślenie o nich 😉 Między spędzaniem więc czasu z dziećmi, okazjonalnym praniem, sprzątaniem i gotowaniem, zapisałam się na kurs pisania oraz czytania po arabsku no i wpadłam w wir pracy… Prasowanie jak widać na załączonym obrazku nie jest częścią mojej codziennej rutyny O_o
Moi nastolatkowie
Moje dzieciaki już osiągnęły ten wiek, że czas spędzany z kolegami jest o wiele fajniejszy mimo wszystko niż ten spędzany z mamą. Choć wciąż lubią razem z mamą zagrać w grę, pogadać czy po prostu pobyć, to stając przed wyborem „mama lub koledzy” znajomi zwykle biorą jednak górę. Starszy syn zwrócił mi nawet uwagę by nie przytulać go przy innych, bo on już jest przecież nastolatkiem (11lat skończył w grudniu) i nie wypada.
Nie zmienia to jednak faktu, że cieszę sie jak wariatka każdą ich nową przygodą i nie ma nic wspanialszego niż opowieści pt. „jak minął dzień” po kilku godzinach zabaw.
Kurs arabskiego
Kurs arabskiego w planach był od dawna. 11 lat w Egipcie już przecież. Po arabsku gadać gadam, choć czasem zupełnie nie gramatycznie i zdarzają mi się wpadki typu „hara” – „g*wno” zamiast „har” – „gorąco”, ale na szczęście dwa razy zwykle tego samego błędu nie popełniam, bo reakcje moich rozmówców w takich sytuacjach na długo zapadają mi w pamięci 😀
Nie wiem czy pamiętacie, ale jakiś czas temu (z 11lat :D) jednym z pierwszych słów, które nauczyłam się po arabsku było „guzi masri” („mój mąż jest Egipcjaninem”), teraz się nauczyłam nowych słów, które częściej mi się przydają „taliqi” („były mąż”) i „ana matalla3” („jestem rozwiedziona”). Jeszcze kilka miesięcy temu jak chciałam wytłumaczyć w urzędzie, że mój były mąż jest Egipcjaninem, mówiłam „mój mąż przedtem” 😀
Praca
Praca daje mi mnóstwo satysfakcji, zwłaszcza jak dostaję pozytywny feedback od swoich turystów. Właśnie kilka dni temu dodałam ofertę naszych wycieczek fakultatywnych z Marsa Alam i dostaję sporo wiadomości typu „super, że w końcu w Marsa też można z Wami jeździć na wycieczki”. Dużo więcej frajdy dawała mi praca gdy mogłam być ze swoimi turystami na wycieczkach. Teraz choć fizycznie nieobcena, to jestem z nimi całym sercem. I zazdroszczę każego spotkanego przez moich turystów delfina i żółwia.
Kontakty z ludźmi
Tęskni mi się za kontaktem twarzą w twarz z dorosłymi ludźmi. Rozmowami, który wykraczają poza „podaj panie ten ser” . Ostatnio udało mi się spędzić kilka godzin na kolacji w cudownym towarzystwie turystów, którzy zwiedzają z nami prywatnie Kair i południe Egiptu. Pojęcia nie macie jakie to cudowne uczucie móc sobie z kimś pobyć i porozmawiać na spokojnie.
Byłam też na misji znalezienia „Małego Księcia” w języku arabskim dla swoich turystów. Poszukiwania trochę trwały, ale misja zakończyła się sukcesem i już w czwartek książka leci do Polski.
Pieskie życie
A teraz mam kolejne zadanie, które w sumie nie do końca wiem jak ugryźć, ale może ktoś z Was będzie miał pomysł. Moja turystka znalazła w Luksorze ulicznego psa. No i chciał nie chciał miłość od pierwszego wejrzenia i chce za wszelką cenę temu zwierzakowi pomóc. Czas gra tu sporą rolę, bo piesek jest w kiepskiej kondycji. Z Luksoru trzebaby go przewieźć do Hurghady, w Hurghadzie opatrzeć, zaopiekować się nim, a potem będzie chciała go zabrać do Polski. Znacie może kogoś kto mógłby tego psinę przewieźć z Luksoru do Hurghady? Może macie jakieś inne złote rady czy pomysły jak ogarnąć ten temat. Chętnie przyjmę każdą sugestię.
Ps. I niech Wam nie przyjdzie do głowy, że na karmę dla tego psiaka czekam w tytule posta. Tam mi chodziło o tę karmę, która sama wraca… 😉
Podziwiam Cie Martuś! Brniesz ” po trupach” do przodu i to jest piękne! Strong woman! Jestes niesamowita!
eee po trupach to nie ta strona barykady się przemieszcza 😉
Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Babeczka, ktora prowadzi schronisko dla zwierzat kolo Tunisu przechodzi wlasnie przez podobna sytuacje – po 10 latach maz Tunezyjczyk sie zawinal do innej kobiety. Przy tym probuje sprzedac dom, w ktorym mieszkali i ktorego tereny sluza za dom dla setek zwierzakow.
Co do transportu, to pewnie sa grupy dla ekspatow na FB – znam kilka takich w Tunezji. Mozna tez podpytac w schroniskach. W listopadzie zeszlego roku adoptowalam kota z Tunezji i przygotowania do adopcji to minimum 4 miesiace – szczepienie i miareczkowanie. Trzymam kciuki zeby pieska udalo sie przywiezc do Europy:)
Pozdrawiam, mój „syneczek” ma 22 lata i się przytula sam z siebie. Poczekaj 11 lat to mu przejdzie.
Miłego wieczoru 😉
<3 mój się przytula też chętnie, ale tylko w domowym zaciszu, jak koledzy nie widzą :D
Pamiętam, jak lukrowałaś na początku swoje życie. Swojemu mężowi pomagałaś niszczyć życie jego pierwszej żony w Polsce. Doczekałaś się – Karma wraca. Mimo wszystko, życzę Ci siły i energii do działania.
Ja pomagałam swojemu mężowi niszczyć życie jego pierwszej żony? A w jaki sposób? O_O