Wbrew podejrzeniom żona Egipcjanina w sobotni wieczór wcale nie jest zamykana w domu na cztery spusty. Może bez problemów wyjść na miasto, a nawet jest zabierana przez męża!!! Kto by przypuszczał, po kilku latach małżeństwa wciąż wolne chwile chce się razem spędzać. I to nie przed telewizorem oglądając ostanie odcinki seriali, ale rozmawiając przy herbacie z miętą, czy shishy, w restauracji czy nad brzegiem morza.

Chciałabym napisać, że to jest reguła. Że kobiety zostające w domach to nieliczne wyjątki tylko. Ale chyba niekoniecznie. W jeden z ostatnich sobotnich wieczorów w Opa Restaurant byłyśmy dwie polskie żony Egipcjan, plus może ze cztery kobiety innych narodowości. A mężczyzn dla porównania było przeszło pięćdziesięciu…

Dla przejrzystości sytuacji muszę dodać, że nadawany był mecz. Więc może dlatego taka przewaga panów wśród restauracyjnej klienteli. Różnie to chyba bywa. Całe rodziny spacerują wspólnie po deptaku do późnych godzin nocnych każdego dnia. Samotnie przemieszczających się mężczyzn też jest jednak krocie. Może to kawalerzy, kto wie.

W porównaniu do Polaków Egipcjanie to bardzo kawiarniany naród. Większą część dnia spędza się w pobliskich restauracjach czy kafejkach. Paląc shishę, grając w tawlę (tryktrak), rozmawiając, czy oglądając mecze. Nie ma zwyczaju siedzenia w domu. Jak tylko jest taka możliwość wychodzi się na zewnątrz. Stąd też pełne ulice w czwartkowe wieczory, jako że piątek jest dniem wolnym od szkoły i pracy.

Myślę, że wieczorem ciężko byłoby spotkać Egipcjanina z żoną w dyskotece. I o ile podejrzewam nikt nie spodziewa się, że Egipcjanka w niqabie pójdzie do klubu wywijać pupą, to może dziwi fakt, że „żony zaimportowane” też raczej nie chadzają w takie miejsca. Trzeba jednak pamiętać, że czego jak czego, ale zazdrości każdy Egipcjanin ma aż nadto, a taniec jednak jest bardzo seksualną formą rozrywki.

Przy sobocie, piątku, czwartku, i w inne dni tygodnia spacerujmy więc brzegiem morza, odpoczywajmy w restauracyjnych progach, a potem tańce przytulańce w domowym zaciszu. Korzystajmy z życia.

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Dodaj komentarz