Z przerażeniem patrzę na pozostawione same sobie dzieci na ulicach. Czteroletnie, pięcioletnie, sześcioletnie. Mali, zakręceni Egipcjanie, rozglądających się wokół w poszukiwaniu mamy czy taty. Czasem już zapłakani, czasem być może na celowniku porywacza.
Mój były mąż zawsze podchodził do tych sierotek i szukał w tłumie ich rodziców. Jeszcze się nie zdażyło by nie odnalazł. Ci ludzie zawsze byli gdzieś niedaleko. W supermarkecie zakupy robili, na ławeczce nieopodal prowadzili ożywione dyskusje, bądź brnęli na przód po deptaku nieświadomi, że jest ich o jedną osobę za mało.
Zastanawiam się co by było, gdyby do takiego dziecka, które zawsze chętnie podaje mojemu byłemu mężowi rękę i idzie z nim gdziekolwiek je prowadzi, podszedłby kto inny. Nie mężczyzna pełen ojcowskiej miłości, a osoba, dla której takie samotne, porzucone dziecko to może być interes życia.
Kilka lat temu Hurghadę oblepiono plakatami ze zdjęciem porwanego chłopca. Był z matką i siostrą w kawiarni do której i my chadzamy. Wieść niesie, że zostawiono go pod opiekę obcej kobiecie, gdy matka musiała udać się z córką do łazienki. Ślad po chłopcu zaginął.
Gdzie jest wyobraźnia, gdzie matczyny instynkt pytam.
Przerażeniem mnie napawał tłum na deptaku w Hurghadzie, w którym tak łatwo zostać rozdzielonym. Oczu nie spuszczałam z własnych dzieci, a i tak serce mi biło jak oszalałe. Egipscy kilkulatkowie biegali dookoła pozbawieni opieki.
W 2014 roku według The National Council for Childhood & Motherhood w Egipcie zgłoszonych zostało ponad 5000 zaginionych dzieci. Porywane są głównie, by wzbudzać większe współczucie u przechodniów przy żebraniu na ulicach. Co jakiś czas pojawia się na facebooku zdjęcie zawiniętej w poszarganą czarną abaję kobiety, wyciągającej dłoń do przechodniów po pieniądze. A obok niej dziecko w drogich ubraniach, bądź ze złotymi lokami. Otumanione, niewiedzące co się z nim dzieje.
Drugim głównym powodem dla którego porywani są tutaj kilkulatkowie jest handel narządami. Dotyczy to głównie dzieci poniżej szóstego roku życia. Słów brak. Mowę odbiera.
Porwania rodzicielskie w Egipcie
W Egipcie mają też miejsce porwania rodzicielskie. Dużo częściej to ojciec odbiera matce dziecko, często przywożąc z innego kraju do Egiptu. Historie Polek, którym mąż Arab odebrał dziecko słyszał każdy. To wcale nie jest jednak reguła. Jest mnóstwo związków mieszanych, mających dzieci, wiodących szczęśliwe życie. Co więcej jest cała masa małżeństw Europejek z Arabami, które się rozpadły, a mimo to dzieci nie stały się przedmiotem absurdalnych wojen. Ale jak się za mąż wychodzi za mężczyznę, z którym łączy nas co najwyżej gorący, egzotyczny seks, to cudów nie oczekujmy.
To oczywiste, że każdy kochający rodzic chce mieć dziecko przy sobie. W zasięgu wzroku. Chce by budził go niewinny śmiech i usypiał pocałunek złożony na dobranoc na ukochanym policzku. Chce by mógł zapewnić swojej pociesze poczucie bezpieczeństwa. By móc wychować ją na porządnego człowieka. By być przy swoim potomku w najważniejszych chwilach jego życia.
To musi być okropne uczucie, gdy najbliższa osoba odbiera ci to, co kochasz najbardziej. Ja jednak bardziej niż temu rodzicowi współczuję dziecku. Jak przedmiot wyrywane z rąk do rąk. Wywożone z Europy, przemycane z Egiptu. W ciągłym strachu, że ta druga strona was odnajdzie, że uprowadzi po raz kolejny, że będziecie musieli na nowo starać się zrozumieć życie. To doprawdy nie może być proste, by w wieku kilku lat zmieniać otoczenie, najbliższą rodzinę, znajome twarze, język, otaczającą Cię religię.
Zawsze przed podjęciem decyzji o dziecku zastanówcie się dwa razy. Nie czy warto, ale czy znacie się na tyle dobrze. Rozmawiajcie o tym. Zapytajcie potenjalnego kandydata na ojca, w jakim kraju chciałby wychowywać dziecko, w jakiej religii, zgodnie z jakimi zasadami. To wcale nie są oczywiste kwestie w związkach mieszanych. Rodzicem zostać łatwo, znacznie trudniej nim być.