Zaszalałam zupełnie i podałam mężowi memu egipskiemu jaja sadzone do obiadu. Mąż oczy otwiera ze zdumienia, że zamiast mięcha jajo na talerzu. Patrzy na mnie z niedowierzaniem i mówi: „Jak ja mam to jajo niby jeść? Gdzie jest chleb?!”
Co tam, że przecież przy jajku na talerzu ryż w wersji egipskiej, czyli z makaronem gotowany…
Chleb w Egipcie to taki jadalny sztuciec poniekąd. Lepiej sobie radzą niż Azjaci z pałeczkami, bo i zupę chlebem jedzą 😉
Jak widać nie tylko do ziemniaków, egipski chleb musi być. I weż tu schudnij kobieto 😉