Moja mama, drobna kobieta po sześćdziesiątce ze srebrnymi włosami, wybrała się do BGŻ-tu. Prosto z zakupów. Z wiklinowym koszykiem w ręku. Zupełnie jakby po warzywa szła. Wyprzedzając pytania, chustki na głowie nie nosi. Ani muzułmańskiej, ani babcinej. Nie legitymuje się też arabskim nazwiskiem córki. I co? Ano została posądzona o wnoszenie do banku podejrzanego ładunku. W domyśle bomby. W tym koszyku wiklinowym, który ma na celu ochronę środowiska.

To jeszcze przed moim wylotem do Polski miało miejsce. Nie wiedzieć czemu przypomina mi się ta sytuacja, gdy kupujemy warzywa w osiedlowym kiosku pod nieobecność sklepikarza. Dwukrotnie tak mi się trafiło, że poszłam po zieleninę, budka otwarta, warzywa i owoce wystawione, tylko żywego ducha brak. Więc wybrałam, co chciałam, zważyłam i zabrałam do domu. Wieczorem wracałam by zapłacić oczywiście. Sęk jednak w tym, że sklepikarz z uśmiechem od ucha do ucha, za każdym razem mówi nam tylko „czujcie się jak u siebie, to Wasze miejsce. Bierzcie i jedzcie ;)”.

Z supermarketu sieciówkowego też już kilka razy wyszłam z chlebem z jednej części, by zapłacić w drugiej. I nikt nie krzyczał za mną, nie próbował mnie zatrzymać, nie posądził o kradzież. Ja wiem, że w sieciówce to nie sprzedających strata gdybym nie zapłaciła w ogóle. Plus oczywiście nie raz im pięćdziesiąt piastrów czy funta darowałam przy wydawaniu reszty, więc na te trzy chleby to pewnie już się uzbierało. Ale to i tak miłe jest.

Generalnie mamy teraz problem z drobnymi w Hurghadzie. Monet brakuje praktycznie wszędzie i zwykle nie mają wydać. Dziwiło mnie bardzo na początku, że tutaj w użyciu są nominały od 25 piastrów wzwyż. Co z tego więc, że batonik w promocjii z 3 le został przeceniony na 2.90, jak nie ma 10 piastrów w obiegu. Teraz jest jeszcze ciekawiej, bo nawet funta w obiegu praktycznie nie ma. Tak więc każde 25 piastrów reszty to mała paczka gum do żucia w zamian; 50 piastrów – batonik kokosowy; 1 funt – Mandolin. A nuż Wam się przyda na zakupach w Egipcie 🙂

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Dodaj komentarz