Podejrzewam, że podstawowe aspekty macierzyństwa nie zmieniają się niezależnie od kontynentu na którym się przebywa. Gdziekolwiek matka by nie była, sama czy z dzieckiem, myśli o nim i troszczy się o nie tak samo.
Czy trudniej być dobrą matką w Egipcie niż w Polsce? Czy trudniej wychować dziecko na porządnego człowieka? Myślę, że wręcz przeciwnie. Na ulicach nie widzi się pijanych w trupa osób rzucających k* na prawo i lewo, w telewizji nie emitowane są rozbierane filmy, a w prasie nie ma eksponujących swe ciało kobiet.
Pewne schematy wychowawcze są zupełnie inne. Noworodek z żółtaczką zgodnie z zaleceniami lekarza powinien być wystawiany na słońce, nie pod lampy; od czwartego roku życia dziecko można wysłać do szkoły; a jak temperatura spada poniżej 20 stopni zakłada się pociechom kalesony pod spodnie.
Mnie, jako matkę małych dzieci w Hurghadzie, najbardziej drażnią wysokie krawężniki, których czasem nie sposób przeskoczyć z wózkiem, brak parku, oraz ruch uliczny. Z drugiej strony chwalę sobie to, że dzieci mogą codziennie bawić się na plaży, kąpać w czystym morzu, i że nastawienie tutejszych mieszkańców powoduje, iż są bardzo otwarci do ludzi.
Meritum jest jednak żeby nasze dziecko było szczęśliwe i czuło się kochane. Niezależnie od tego czy swoje uczucia będziemy okazywać wożąc je na wielbłądzie czy na sankach, rzucając się z nim śnieżkami czy pluskając wodą, karmiąc świeżym jabłkiem czy mango. Każdego dnia pozwólmy naszym dzieciom poczuć, że dzięki ich obecności, czy w Egipcie, czy w Polsce, w zasięgu ręki mamy cały świat.