Pierwszą styczność ze związkiem mieszanym Polki i muzułmanina, pochodzącego z kraju islamskiego, miałam 16 lat temu. Leżałam na warszawskim dziecięcym oddziale hematologicznym, gdzie trafiła córka wspomnianej pary. Nie pamiętam już nawet jej imienia, ale do dnia dzisiejszego pamiętam komentarze rodziców pozostałych dzieci. Miałam 11 lat.
„Taka młoda ta matka i tak już sobie życie zmarnowała”
„Napewno ją bije”
„Widać, że ta dziewczynka się go boi”
Dziewczynka bała się bardzo. Walczyliśmy tam w końcu o życie. Jak zostawała już sama, często wołała mnie, bym usiadła przy jej łóżku i trzymała ją za rękę dopóki nie zaśnie. O strachu przed tatą, nigdy nie wspomniała.
„Przyszedł tu z kolegami, aż się przestraszyłam jak ich zobaczyłam, ciemni tacy, gadają dziwnie”
„To napewno jego wina, że dziewczynka jest chora”
Napewno. A ja byłam chora z winy mojego taty, który zmarł 4 lata wcześniej . A chłopiec na łóżku obok, z winy swojego taty, który żeby dać mu szansę na wyzdrowienie, postarał się o kolejne dziecko, z nadzieją, że będzie mogło swemu bratu oddać szpik.
Wychodziliśmy na przepustki, wracaliśmy na chemioterapię, czasem na siebie wpadałyśmy. Podczas kolejnego pobytu dowiedzieliśmy się, że siostra dziewczynki też zachorowała. I znów się zaczęło.
„Ja wiedziałam, że to dlatego, że to mieszane dzieciaki”
„Po co było się zadawać z Pakistańcem”
Moja siostra też zachorowała kilka lat po mnie, choć mój tata był Polakiem, możecie w to uwierzyć? Ale to pewnie taka odwrócona karma, bo ja się kilka lat później związałam z Egipcjaninem.
Z tego co wiem, dziewczynka zmarła. Nie wiem czy siostrę udało się wyleczyć. Nie byłam też w szpitalu w tym czasie, więc cieżko mi powiedzieć, czy ktoś współczuł tej matce, że dziecko straciła, czy „sama sobie winna była”. Ale do tej pory przerażają mnie komentarze dotyczące tragedii spotykających osoby w związkach mieszanych.
Czesc,
wyczuc w Twoich tekstach sporo smutku i zalu do ludzi, ktorzy nie potrafia zaakceptowac zwiazki mieszane, ktorzy czekaja az sie taki zwiazek zakonczy, zeby poczuc sie potwierdzenie, ze z gory wiedzieli.. itp.
Prawde mowiac wiele zwiazkow sie przedwczesnie konczy i to nie koniecznie tylko te „mieszane”. Moim zdaniem zaslugujesz na podziw, ze wzialas na siebie tyle wyrzeczen. Np przyjecie islamu, zaakceptowanie utraty dzieci, w momencie rozwodu i wlasnie niezrozumienia ze strony rodakow, ktorzy sie dziwia, ze mozna dla mezczyzny rzucic wszystko i wyjechac do kraju arabskiego. Jestes odwazna!!! Mnie osobiscie jest takze trudno sobie wyobrazic, ze mozna tak zaufac komus i wyjechac do kraju, w ktorym rownouprawnienia plci kaze na siebie jeszcze pare dekad poczekac. Napisz prosze jakie sa Twoje prawa w momencie, kiedy doszloby do rozwodu. Masz mozliwosc widzenia dzieci? Posiadasz egipskie obywatelstwo, czy musisz sie starac o wize? Moglabys wrocic do Polski ( mysle, ze dla dzeicie pewnie bys zostala w Egipcie) Oczywiscie mam nadzieje, ze do tego nigdy nie dojdzie, jednak ten aspekt powinny poznac inne Panie, ktore zamerzaja wykonac podobny krok do tego, ktory Ty wykonalas