Z wiru pracy, opieki nad dziećmi i domowego rozgardiaszu mąż mnie wyciągnął na trzydniowy urlop w hotelu. Plaża pod nosem, baseny, jedzenie bez gotowania (sic!). All inclusive przecież 😉 Ależ to miał być wspaniały czas. Zanim wnieśliśmy torby do hotelowego pokoju starszy syn już dostał biegunki O_o Mąż załatwiał tysiące spraw. I tak „odpoczywałam” zajmując się jednym chorym dzieckiem i jednym z ADHD. Zanim noc nadeszła do dwójki dzieci doszła zasikana pościel. Żyć nie umierać.

Ku mej radości ostatniego dnia i syn wyzdrowiał, i mąż miał w końcu wolną chwilę. Matkom nie trzeba dużo do pełni szczęścia. Jak dzieci zdrowe, a jeszcze ktoś się nimi na chwilkę chociaż zajmie … WOW! Aż się napiłam by poczuć pełnię wolności.
Soczku. Z lodem.

Przez dwa dni po powrocie byłam zupełnie bez życia. Poza chwilami kiedy łapały mnie skurcze „porodowe”. Klątwa faraona mnie dopadła. Pierwszy raz od przyjazdu. W środku nocy mąż mnie zabrał w pośpiechu do szpitala, bo ponoć płakałam z bólu. Myślę, że koloryzuje, ale tak cholernie bolało, że nie pamiętam czy łzy mi leciały. A w szpitalu za badanie lekarskie tj. przyłożenie stetoskopu do mojego brzucha i spytanie czy nie jestem w ciąży – 600 LE O_O

W momencie wszystkie mięśnie mi się rozluźniły zupełnie. Nie żeby to jakaś klinika niesamowita była, po prostu w pośpiechu żadne z nas nie pomyślało, że wypadałoby wziąć mój paszport. Rezydenci płacą 60 LE, turyści – 600 LE. Całe szczęście paszport nam dowieźli. Wciąż chodzę na zastrzyki i biorę leki trzy razy dziennie. Niestety czasem boli mimo to.

Plusem sytuacji jest, że pierwszy raz tak naprawdę w ciągu pięciu lat małżeństwa byłam w tak kiepskim położeniu. A wiadomo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Z mężami wizowcami, tudzież szukającymi młodej panny do zabawy, pewnie jest podobnie. Aż ciepło mi się na sercu robiło jak widziałam mojego męża Egipcjanina gotującego co sobie zażyczę, zmywającego naczynia i zajmującego się dziećmi, kiedy ja na kanapie nie miałam siły ruszyć palcem. „Ciiii mama śpi” .

Ot chciałam się podzielić swoim wielkim szczęściem w tym kilkudniowym cierpieniu 🙂

Wycieczki z Hurghady

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Dodaj komentarz