Jak pisałam już wcześniej zmuszeni sytuacją przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Malutkie, ale przytulne i zaraz przy plaży, więc podbiło moje serce.

Po zawarciu umowy zwróciliśmy właścicielowi uwagę, że pewne rzeczy trzeba naprawić. Wstawić pompę, żeby woda leciała z ciśnieniem, a nie tylko siłą grawitacji; krany uszczelnić, szatafę zainstalować, naszą pralkę podłączyć itd Właściciel, że oczywiście zajmie się wszystkim jak najszybciej i wprawdzie następnego dnia już nie da rady, ale dwa dni później z pewnością wszystko będzie załatwione. Kto mieszkał w Egipcie przez pewien czas wie doskonale, że takie obietnice nic tu nie znaczą. Że majster może przyjść za tydzień, albo nie przyjść w ogóle.

Jakież było moje zdziwienie, gdy w piątek około 9 rano do drzwi zapukał hydraulik. (Dwa dni po naszej rozmowie z właścicielem był właśnie piątek). Nie dość, że zgodnie z obietnicą, to jeszcze w piątek. A przecież piątek w Egipcie to taka polska niedziela, czas na modlitwę i lenistwo. Przyszli dwaj panowie obchód zrobili, kartkę z potrzebnymi częściami spisali i obiecali, że wrócą tego samego dnia.

Nie uwierzycie: rzeczywiście wrócili! Co więcej wykonali większość potrzebnych prac. Jedynie automatyzacji pompy nie udało się tego dnia uruchomić, ale powiedzieli, że następnego dnia rano przyjdą i dokończą. I przyszli. Ja byłam w ciężkim szoku, a mój mąż miał gest i 100le napiwku hydraulikom dał. Bo pracowali przecież na koszt właściciela mieszkania. A panowie pracę dokończyli i poprosili o zapłatę. Bo właściciel wprawdzie pokrył koszt pompy, ale rury i części potrzebne do podłączenia tego wszystkiego plus praca dwóch mężczyzn, to jednak na nasz koszt. 1250 funtów.

To mi dopiero szczęka opadła. I jak tu ludzie żyją pytam. Przecież 1250 funtów egipskich to dla niektórych miesięczna pensja. A cała ta praca to nie łazienka od podstaw, tylko kilka rur i uszczelek było.

Ale żeby nie było, że to właściciel dziwny jakiś, czy ci hydraulicy wynaturzeni, od tygodnia chcę podłączyć telewizor. Praktycznie każdego dnia dzwonimy do fachowca od satelity i „jutro” ma przyjść. W końcu wczoraj obiecał, że na sto procent o pierwszej będzie u nas. Zadzwonił o siedemnastej trzydzieści. Nieszczęśliwie telefon był w domu, a my na plaży. Jak wróciliśmy grzecznie oddzwoniliśmy i jeszcze nam się oberwało, bo przecież byliśmy umówieni, a potem telefonu nie odbieramy… Tak, sześć i pół godziny po umówionym czasie spotkania….

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Ten post ma jeden komentarz

  1. Iga Elsaid

    D 😀 I tak to kocham 😀 Nawet, gdy czasem dostaję szału 😀 Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz