Głośno ostatnio było o Egipcie, egipskich facetach i tutejszym traktowaniu kobiety. Z prawdziwą przyjemnością dzielę się więc moimi bieżącymi doświadczeniami.

Moje relacje z egipskimi mężczyznami są ograniczone do kelnerów, sprzedawców, usługodawców i naszych klientów. Nie mam egipskich kolegów czy przyjaciół. Dziś właśnie o jednym z moich klientów słów kilka.

Wczoraj nadszedł czas płatności za dostarczane usługi. Nasz klient zadzwonił więc do mojego męża by umówić się na spotkanie i pokryć rachunek. Męża niestety nie było na miejscu, więc to ja miałam odebrać gotówkę. Standardowo klient miał przyjechać do naszego domu. Jako, że mojego męża nie było, miałam wyjść na ulicę i tam odebrać zapłatę. Może pomyślicie, że to hardcore. Klienta do środka nie zaprosic. Taki zwyczaj tutaj jest, że jak kobieta jest sama w domu, to z reguły nie powinna zapraszać obcych mężczyzn do środka.

Mój wczorajszy klient przeszedł jednak samego siebie. Nie wszedł do domu, ani nawet za ogrodzenie. O nie. Zadzwonił do mojego męża, że on na mnie poczeka przy wjeździe na osiedle. Taka dbałość o opinię nas dwojga. Pofatygowałam się więc do osiedlowej bramy głównej. Klient z daleka krzyknął „Salam aleykoum” a przy bramie czekał na mnie jego kilkuletni syn z kopertą, żeby żadnych wątpliwości nie było.

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Dodaj komentarz