Młodzi, opaleni, dobrze zbudowani. Egipskich chłopców hotelowych nie sposób jednak do jednego wora wrzucić. Dlatego przekrojowo – w hołdzie jednostce.
Pracujący dla chleba
Egipcjanie pracujący w hotelach mają wyrobioną opinię lovelasów wizowych, którzy zwykle szybko swej ofierze miłość wyznają i chętnie dotrzymują jej towarzystwa w łóżku. Bez zbędnego leniuchowania, żeby było jasne. Głośno o nich w mediach, ostrzegają przed nimi w ambasadach.
Jest jednak i druga grupa hotelowych pracowników, o których nie mówi się zwykle. Porządni faceci z ułożonym życiem. Zobaczyć takiego składającego niemoralną propozycję turystce jest myślę prawdopodobne w podobnym stopniu jak zobaczyć pracownika banku, który między ofertami kredytów oferuje klientce loda pod biurkiem.
Wizytujący dla przyjemności
Interesująca jest też inna grupa hotelowych chłopców – egipskich turystów. Zamiast hotelowego uniformu noszą szorty. Czasem na wakacjach są z rodziną, czasem samotnie. By odpocząć, zrelaksować się, a czasem by popieścić świeżopoznaną turystkę. Ci przejezdni lovelasi różnią się od osławionych boy’ów hotelowych grubością portfela co najwyżej, no i wywoływaniem mniejszej sensacji, bo kto się będzie skarżył na darmowy seks i drogie prezenty?
Ile osób tyle osobowości. Z szacunku więc dla wyróżniających się z tłumu, ich małżonków oraz dzieci nie generalizujmy oceniając innych ludzi.