No i awansowałam! Ależ to było wspaniałe uczucie! Do czasu jednak…
Drażnią mnie zwykle wszyscy, którzy mnie za Rosjankę biorą. „Zdrastwujtie”, „Krasiwa”, „Diewoćka” …. Wrrr! Chyba najgorzej postrzegana nacja w Egipie, a mnie zwykle kopnie ten zaszczyt, że zostaję do niej zaliczona.
W hotelowej restauracji podszedł do mnie kiedyś Egipcjanin i też po rosyjsku zaczyna. A że ja niewyspana, z dziećmi u boku, jeden chce to, drugi tamto, to od razu mnie nerw dopadł. Nie dość, że uznał mnie za Rosjankę, to jeszcze podchodzi i zagaduje. „Delikatnie” dałam mu więc do zrozumienia, żeby wracał skąd przyszedł. Mija chwila, podchodzi ponownie O_o Tym razem po angielsku. No nieugięty facet. Znów jednak z kwitkiem odprawiłam. Ale przecież Egipcjanie nie poddają się tak łatwo. Oj nie. Jak po raz kolejny zaczął się zbliżać do mojego stolika wrzasnęłam po arabsku „czego chcesz?!”. Na co wytrwały mężczyzna odpowiedział grzecznie: „Czego się Pani napije?” Ot biedny kelner…
Dziś idąc po zakupy na śniadanie policjant przywitał mnie „Good morning”. Za co kolega na służbie zganił go: „Hija Masreya” – „Ona jest Egipcjanką” Ależ miłe zaskoczenie! Z Rosjanki na Egipcjankę awansować z samego rana! Banan na twarzy od razu się pojawił, ale chwilę potem zaczęła się rozkmina. W galebeji nie byłam. Włosy mam ciemne, ale skórę bardzo jasną, bo słońca unikam. Skąd mu się to wzięło więc?! I wtedy to do mnie dotarło….
Czteropaki snikersów zjadane w środku nocy dały o sobie znać najwyraźniej. Spojarzałam w dół. Trochę chodnika jeszcze zza brzucha wystaje. Ale nie bez powodu najwidoczniej kilka dni temu moja sąsiadka spytała, czy się Abdel Rahim spodziewam. Kto by pomyślał, że policja mnie kiedyś do diety zmotywuje.
I tak zamiast beszamel, od rana jem pełnoziarniste tosty i kefir …