Mieszkanie wysprzątane, obiad ugotowany, ubrania poprasowane, i nagle jest czas na wszystko. Dla dzieci, dla męża, dla siebie, a nawet dla NIEJ. Jest z kim porozmawiać, poplotkować, o własnym mężu wymienić opinie. W końcu jest ktoś, kto twoją sytuację zrozumie w pełni, bo sam znajduje się w dokładnie tej samej. Może druga żona to rzeczywiście błogosławieństwo?

Ale żeby znaleźć taką kobietę, która będzie dobrą żoną dla twego męża i dobrą przyjaciółką dla ciebie. O którą nie będziesz zazdrosna, dla której będziesz chciała jak najlepiej. Czy to w ogóle możliwe?

Zapewne zupełnie inaczej postrzega się sytuację zależnie od tego którą żoną się jest. Bo jeśli pierwszą, a mąż nagle prosi o pozwolenie na kolejną, to może nas nurtować pytanie „dlaczego?”. A co ze mną nie tak? Czego mi brak? I jak się nie mieszka w takim Egipcie z pełnym nasłonecznieniem można przypuszczam wpaść w naprawdę głęboką depresję. Albo rozwieść się z draniem, który nie dotrzega jaki skarb ma w zasięgu ręki. Zależnie od kobiety pewnie.

Z drugiej strony tak sobie myślę, gdybym pewnego dnia została sparaliżowana dajmy na to. Tak wiem, zaraz podniosą się głosy, że mąż powinien się mną zająć, ogarnąć dzieci, dom i pieniądze, a nie myśleć o innej babie. W Europie tak przecież jest. Nie szuka się nagle drugiej żony O_o Bo to jest miłość, oddanie, poświęcenie. Na dobre i na złe, aż do śmierci. Ale czy mając inną możliwość muszę tego męża biedaka, aż do śmierci usranej skazywać na niańczenie mi, na samotność? Oczekiwać, że to będzie go uszczęśliwiać każdego dnia?

Poza tym my przede wszystkim jesteśmy teraz rodzicami. W drugiej kolejności przyjaciółmi, a w trzeciej dopiero małżeństwem. Nie miałabym sumienia chyba zostawić swych małych dzieci i męża bez kobiecej ręki.

Być żoną drugą z kolei zapewne o niebo lepiej niż kochanką być. Czemu więc na te „skoki w bok” jest większe przyzwolenie społeczne, większa akceptacja moralna? Ciągłe życie w kłamstwie, bez żadnej pewności dnia następnego. Z tłumaczeniem, że on żony nie kocha, że to małżeństwo pomyłką było, z porzucaniem jednej rodziny dla założenia kolejnej. A sensacja mniejsza, niż gdy mąż za zgodą żony pierwszej znajdzie żonę drugą i będzie obie kochał, o obie się troszczył, obu zapewniał byt.

Od strony religii wypadałoby z troską przygarnąć wdowę czy rozwódkę, której już mąż nienaruszony może się nie trafić. Co by sama nie była, co by jej życie ułatwić. Nie zawsze, nie wszędzie musi tylko o seks chodzić. Choć gdyby być mężem ciekawe co pierwsze do głowy przychodzi, że pomoże biednej niewiaście, że nagle dwie kobiety będą w domu sprzątać i obiady gotować, oh może jedna ma opanowaną do perfekcji kuchnię polską, druga egipską, czy jednak że tu krągła pupa, a tam duże piersi O_o Kto ich tam wie, co im w głowach siedzi. Może jest gdzieś blog mąż-egipcjanin, słyszał ktoś?

Dla zainteresowanych tematem:
Cztery żony jeden mąż. Poligamia w Iranie. Film dokumentalny –lektor PL (do pobrania)
Cztery żony jeden mąż. Poligamia w Iranie. Film dokumentalny – napisy EN (online)
Poligamia w islamie

Polka w Egipcie

Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.

Ten post ma 3 komentarzy

  1. MS

    Ten wpis jest dla mnie tak naprawdę bardzo smutny – chyba naprawdę chcesz to jakoś wytłumaczyć i zracjonalizować, może przede wszystkim sobie samej (tak to przynajmniej odczytuję)…Choć ogólnie to, co piszesz jest bardzo ciekawe i pouczające – z punktu widzenia osoby, która żyje w innym państwie i w innej kulturze, religii.
    Pozdrawiam

    1. Żona Egipcjanina

      Myślę, że jest refleksyjny, nie wiem czy smutny. Sama jestem żoną drugą z kolei, ale jedyną, bo mój mąż jest rozwodnikiem. I tak naprawdę myślę, że tak jak większości kobiet bardzo ciężko byłoby mi się pogodzić z tym, że miałabym się z jakąś kobietą dzielić swoim mężem. Nie zależnie od tego czy miałaby być żoną czy kochanką. Ale, gdybając, czy w miłości nie chodzi właśnie o to, by na pierwszym miejscu stawiać potrzeby osoby kochanej, a nie własne?

  2. dominika

    bez przesady z tym poświęceniem się dla osoby, którą się kocha. jednak żyjemy w 21 wieku a nie kiedy powstawał islam…
    realnie nigdy nie byłabym szczęśliwa w trójkącie… bo nazwijmy to po imieniu. myślę, ze jak osoby z dwóch różnych kultur się schodzą, to chodzi się na kompromisy. jak kobieta wyprowadza się dla męża z kraju ojczystego to niech i on nie wydziwia z drugą żoną i nie powołuje się na tradycje. jak mu czegoś w związku brakuje to niech się rozwodzi. nie wiem jak można coś takiego brać pod uwagę, dla mnie to patologia. już na samą myśl, że facet, przy którym zasypiam się i budzę dzieli tak intymne chwile z kimś innym to aż się gotuję od środka..

Dodaj komentarz