Blog zona-egipcjanina.pl powstał 25 lutego 2013 roku. Kilkanaście dni przed urodzeniem mojego drugiego syna. Półtora roku mieszkałam już wtedy w Hurghadzie. Założyłam bloga by pokazać, że nie taki Egipt straszny jak go malują i nie każdy związek mieszany musi się źle skończyć. Choć Egipt wciąż ma silną pozycję w moim sercu i wciąż uważam, że małżeństwo z muzułmaninem, mężczyzną z innego kręgu kulturowego może się udać, to mój przykład niestety tego nie potwierdzi.
A miało być tak pięknie
Na blogu miało być o życiu w Egipcie, języku arabskim, kuchni egipskiej, islamie, a skończyło się głównie na osobistym „bla bla bla”. Ten post też taki jest. Mam chyba tę przypadłość, że nie do końca umiem pisać o tym, czego nie przeżyłam. Choć zamierzam poprawę, z efektami może być różnie. Ale biorąc pod uwagę, że żoną Egipcjanina już nie jestem, a dostęp do domeny zona-egipcjanina.pl został mi ograniczony, zmiany napewno będą.
Zdaniem mojego byłego męża ta strona powinna być jego własnością, bo gdyby nie on, nigdy by nie powstała. Choć to ja wpadłam na pomysł bloga, płaciłam za domenę i hosting przez wszystkie te lata i pisałam posty cały ten czas. Ale najwidoczniej jednak blog powienien przejść w ręcę nowej żony…
Nie jeżdżę już na wycieczki z moimi turystami. Nie pływam z delfinami i nie delektuję się rafami. Moje kontakty towarzyskie ograniczyły się niemalże do dwóch osób z których jedna ma 11, a druga 8lat. I choć tęsknię za swoim „starym życiem”, za Hurghadą, słońcem, morzem, kontaktem z ludźmi, to przynajmniej czasu mam jakby więcej na wszystko. Więc pewnie i pisać będę, choć o tym co mnie od środka rozrywa, wciąż nie mogę.
Staram się nie poddawać i zawalczyć o siebie, moje dzieci i nasze prawo do normalnego życia. Choć nie jest to łatwe. Cały czas rzucane mi są kłody pod nogi. Nie tak dawno musiałam odbudowywać nasze wycieczkowe biuro El Sahel Travel po tym jak straciliśmy dostęp do naszej strony internetowej, a potem i egipskiego numeru telefonu. Padłam ofiarą fałszywych oskarżeń na facebooku i w google pisanych głównie przez te życzliwe Polki, o których pisałam w Wszystkim „życzliwym” już dziękujemy . Potem ograniczono mi dostęp do mojego bloga, założono przeciwko mnie różne sprawy w sądach. Nie jest łatwo. Ale nie poddaję się.
Licz na siebie
W poście „Rozważasz związek z Arabem? Przeczytaj koniecznie” pisałam, że decydując się na związek z mężczyzną „nie wolno zapomnieć o sobie”. Po przeszło 10latach małżeństwa to wszystko, co mi zostało: dzieci i ja sama. Uciekliśmy w środku nocy z jednym dużym plecakiem i torbą z laptopem. Udało nam się tylko dzięki temu, że wspierał nas egipski prawnik, któremu zdecydowałam się zaufać, bo wiedziałam, że pomógł wielu kobietom w podobnej sytuacji.
To on kupił nam bilety na autobus, kartę do telefonu, znalazł mieszkanie, odebrał nas z przystanku. Znaleźliśmy się nagle z dala od życia, które znaliśmy. Wszystkiego nam brakowało. Bo jak zapakować 10 lat trzech osób w jeden plecak? Na szczęście wciąż mamy to, o co walczymy od samego początku: SIEBIE NAWZAJEM. Bez wszystkiego innego możemy żyć.
Ale gdyby nie to, że przez te wszystkie lata ciężko pracowałam i zdobywałam nowe umiejętności, siedząc godzinami nad laptopem, może i mielibyśmy teraz siebie, ale nie wiem czy mielibyśmy co jeść. Dlatego zawsze pamiętajcie, że koniec końców na pewno możecie liczyć na siebie. Inwestujcie więc w swój rozwój jak tylko możecie. Nie palcie ze sobą mostów.
Nadzieja umiera ostatnia
Nadzieja umiera ostatnia. Moja w pewnym momencie znalazła już swoje miejsce na cmentarzysku, ale nie mogłam pozwolić jej odejść. Pomimo tego, że wiele mnie to kosztowało i pewnie jeszcze będzie kosztować, odkopałam i pełna matczynego entuzjazmu wciąż liczę na lepszą przyszłość.
Moje życie rozpadło się z hukiem. Muszę zacząć niemal wszystko od zera. Odnaleźć i określić siebie. Nie jest to łatwe. Ale słowa wsparcia, które otrzymuję, dodają mi sił <3 Jeśli wy też jesteście w ciężkiej sytuacji i tracicie nadzieję, że może nadejść ten dzień gdy wszystko będzie dobrze, nie poddawajcie się. Gdy jest już zupełnie fatalnie, potem może być tylko lepiej. Jeśli macie w swoim otoczeniu osoby, które być może potrzebują Waszej pomocy i wsparcia, nie bójcie się tego zaoferować. Czasami dobre słowo to jedyne co możemy dać drugiemu człowiekowi, ale słowa wsparcia mają ogromną moc.
Choć to miał być mój kres i koniec mojego bloga, to zamykam tylko pewien rozdział. Nadchodzi nowe. Trzymajcie kciuki!
Trzymaj się Marta. Nowe czasem znaczy dużo, dużo lepsze <3
Ania płacz i krzycz jeśli czujesz taką potrzebę, nie trzymaj w sobie … to pomaga i oczyszcza ❣ życzę Ci samych cudownych chwil , bo właśnie na TO zasługujesz
ściskam Małgosia
Życzę Ci odnalezienia nowej, lepszej drogi w życiu. Jesteś mądrą, silną i dobrą Mamą i Kobietą. Powodzenia… i nie trać ducha
Dasz radę!Trzymaj się!
Kochana, trzymaj się, niewiem jak bardzo musi Ci być trudno, choć też jestem po rozwodzie, Ja miałam wsparcie rodziny i byłam w swoim kraju. A Ty w Egipskim kraju, gdzie to mąż ma więcej praw, musi być trudno, ale trzymaj się, jedyne co mogę to przesłać uściski i do zobaczenia kiedyś w Egipcie. Jeśli będziesz miała ochotę pogadać, zapraszam
Bardzo Pani współczuję i jeśli będzie potrzeba służę pomocą jakąkolwiek z Polski choć nie wiem gdzie Pani teraz mieszka. Trzymam kciuki a tymi co mówią …miałem rację że to małżeństwo nie wypali … proszę się nie przejmował. Miliony małżeństw nie wypala, nie koniecznie „mieszanych”
Marta trzymaj się od wielu lat cie obserwuje i mogę uwierzyć. Też miałam meza egipcjanina ale małżeństwo się rozpadło. Zawsze jak mama mówiła a nie mowilam ze sie nie da to ja zawsze o tobie myslalam ze jednak się da. Fuck him.
Powodzenia i wytrzymałości Pani Marto
Człowiek jest silniejszy niż mu się wydaję ❤️ Dasz radę ❤️
Marta dobrze jakoś sie trzymasz i dajesz radę. WIEM co to znaczy kiedy zostaje się zupelnie samemu z problemami a tylko obcy ludzie daja ci wsparcie , dlatego trzymaj sie tych dobrych duszków co ci pomagsja i cie wspierają. Dasz radę na mnie możesz liczyć choc znamy sie krótko i przelotnie to jak cos kontaktuj się powodzenia
Kochana, niech moc będzie z Tobą. Trzymam kciuki za Ciebie i dzieci ❤
Marta, dasz radę, silna motywacja jest obok Ciebie, dzieci. Trzymam za Was kciuki, mam szczerą nadzieję, że wszystkich się poukłada. Zasługujesz na wszystko ci najlepsze.
Marta płacz i krzycz jeśli czujesz taką potrzebę, nie trzymaj w sobie … to pomaga i oczyszcza ❣ życzę Ci samych cudownych chwil , bo właśnie na TO zasługujesz ❤
ściskam Małgosia ❤
Marta zawsze podziwialam ze tak fajnie i wbrew tym glupim opiniom sobie zyjecie w Egiptowku …bardzo mi przykro,ze zycie Wam sie pogmatwalo i wierze ze jeszcze zaswieci Ci slonce .Arab nie Arab -chlop potrafi zglupiec czasami -trzymajcie sie xxx
Jestem całym serduchem z tobą! Poznałam Cię osobiście na wycieczce w Hurgadzie i kibicuje ci z całych sił! Jesteś drobna kobieta, ale wiem a nawet jestem pewna ze jesteś silna i jesteś wzorem kobiety! Martus kto jak nie Ty! ❤️
Trzymam za Panią kciuki,pozdrawiam serdecznie,życzę lepszych i szczesliwszych dni i czekam nadal na pani piękne reportaże .
Marto choc sie nie znamy trzymam kciuki -jesli cos sie konczy robi miejsce dla czegos nowego….wiem ze nie latwo…tez mialam meza egipskiego z ktorym sie rozstalismy a bylismy przyjaciolmi….mieszkam w Hurghadzie gdybys chciala czy potrzebowala wsparcia odezwij sie prosze
Pani Marto , też miałam męża Egipjanina , ale myslę , ze to nie am nic do rzeczy z jakiego karaju pochodzi . Polacy też po roku się rozstają . Ja mam miłę wspomnienia z Hurghady i tylko takie wole pamiętać , tak jest lżej żyć . A na tym się świat nie kończy. Jestem ponownie męzatka i to z muzułmaninem , Nie wiem jak będzie tym razem , ale trzeba życiu dać szansę i iść naprzód , nie oglądać się za siebie . Tylko pozytywne myślenie i wiara , ze to o najpiękniejsze i najlepsze w życiu jest przy Pani ; dzieci . A ten ’ pan ’ po prostu nei zasługiwał na tak mądrą i dobrą kobiet, i tego trzeba się trzymać. Powodzenia , głowa do góry .
Bardzo współczuję. Naiwnie myślałam, że zawsze będziecie razem. Dobrze, że udało Ci się zatrzymać synów, trzymam za Was kciuki! Życzę powodzenia i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. Będzie dobrze. Przytulam mocno :* <3
Ja też naiwnie tak myślałam… :/ a synów mam nadzieję, że uda mi się zatrzymać, bo jeszcze nic nie jest przesądzone niestety
Posyłam dużo energii i dobrych myśli! 🙂
Pani Marto, jestem tu nowa, co się stało że związek się rozpadl? Mąż się zmienił? Stereotypy się potwierdziły? Pytam, bo mam chłopaka Afgańczyka (mieszka od 10 lat w Danii, dobry i inteligentny chłopak ale zastanawiam się dokąd nas to prowadzi i czy warto)
Wytrzymaj! Nie oddaj synów i wytrzymaj. A małżeństwa rozpadają się wszędzie – wśród pobożnych i bezbożnych, białych i nie-bialych, nawet bardzo bardzo zakochanych. Na każdego mogło trafić. Czekamy na dobre wieści. Pozdrawiam
Witaj,
Czekam na Twoje wpisy. Jestem pewna, że wszystko się prostuje.
Co słychać? Dawno nie było żadnych wieści. Pozdrawiam!