Pierwszą perełkę poznałam jeszcze chyba w Polsce. Mój wspaniały mąż zaserwował ją podczas rozmowy z jednym ze swych egipskich kolegów. Dobrze wychowany, praktykujący muzułmanin, nie pijący alkoholu, nie palący papierosów, modlący się, a nawet czytający Koran. No i ja,zapatrzona jak w obrazek jeszcze, zakochana dwudziestolatka. Aż tu nagle słyszę z ust mojego ideału: ahuja… O_o Kto by pomyślał… O_O A egipskie „ahuja” to w tłumaczeniu „mój brat”…. Teraz to wyrażenie już zwykle nie przyciąga mojej uwagi podczas rozmów, choć wciąż czasem przypomina o Polsce.
(więcej…)